Politycy tak jak piłkarze zmieniają kluby. Polityczne okienka transferowe otwierają się najczęściej przed wyborami. Kartą przetargową z jednej strony jest poparcie elektoratu (a co za tym idzie pewny mandat) i miejsce na liście z drugiej. Piłkarze idą za miliony, politycy za stanowiska. Piłkarze muszą być w formie, bo inaczej grzeją ławę, politycy nic nie muszą i też grzeją ławę, tyle że sejmową.
Nikt nie prowadzi oficjalnego rankingu piłkarzy, którzy najwięcej razy zmienili kluby, zwłaszcza, że kolejne kontrakty są podpisywane na parę lat. Taka umowa jest objęta odpowiednią klauzulą i nie można zmieniać barw klubowych w trakcie sezonu. W polityce jest zupełnie inaczej. Klub można zmienić w dowolnym momencie, kiedy tylko ma się ochotę i nikogo nie trzeba pytać o zgodę.
Czy jakiś piłkarz zmienił trzykrotnie klub w trakcie jednego sezonu? Może w jakiejś pośledniej krajowej lidze. A Joanna Kluzik-Rostkowska porzuciła PiS dla PJN, by w końcu osiąść na ministerialnym stołku w Platformie. I to wszystko w ciągu paru miesięcy.
John Godson, aktualnie poseł nie zrzeszony na parę miesięcy przed wyborami parlamentarnymi odkrył w sobie żyłkę rolnika i zapisał się do PSL. Przedtem był posłem PO i wiceprezesem Polski Razem, teraz spróbuje politycznego szczęścia wśród ludowców.
Najbardziej znanym transferowym rekordzistą jest europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Mało kto pamięta, że zaczynał przed laty w Unii Polityki Realnej, potem było Zjednoczenie Chrześcijańsko – Narodowe, następnie AWS, kolejna zmiana to przejście do Samoobrony i w końcu Prawo i Sprawiedliwość. Praktycznie zostały mu już tylko partie lewicowe, ale jak na razie nie mają one zbyt wielu szans w najbliższych wyborach, więc na pewno nie są brane pod uwagę. Ciekawostką są transfery – powroty. Tu przykładem może być Leszek Miller. Z SLD do Samoobrony i z powrotem z Samoobrony do SLD i to na fotel przewodniczącego. To dopiero polityczna roszada!
W najlepszej sytuacji jest chyba Janusz Palikot, bo jak tak dalej pójdzie, to będzie jedynym kandydatem swojej partii na wszystkie stanowiska. I na cokolwiek.