Prof. Krystyna Pawłowicz zgłosiła się na ochotnika w celu odbycia przeszkolenia wojskowego. Quazi-mobilizacja została ogłoszona w związku z agresją Rosji na Ukrainę. Przykład „babeczki z kubeczka” (ksywa nadana pani profesor po ekscesach z kolacją w sejmie) podziałał pozytywnie na masy. Chętnych do odbycia przeszkolenia wojskowego przybywa. Ponieważ MON zamierza wydać na zbrojenia w najbliższych latach 100 mld PLN – ludzie garną się by coś z tego uszczknąć. Ale dobry przykład każdego celebryty też działa pozytywnie. Niedługo sztab generalny będzie musiał ograniczać nabór ochotników. Być może nie każdy ochotnik chce spać z „Babeczką” w jednym namiocie, ale większość chce ćwiczyć z nią na strzelnicy. Energia i agresja „bebeczki” predysponują ją do roli napastnika ale i jako cel.
Generał Koziej Szogun musi określić przydział dla przyszłej porucznik rezerwy. W czołgu dziewczyna się straci, w piechocie zasapie, w marynarce wyładnieje, a w lotnictwie… Z dronami nie wygra. Naszym zdaniem przyszłość prof. K.P. jest w wojskach chemicznych, albo w wojskach od broni biologicznej. Najlepsze wykorzystanie „Babeczki” wróżymy jednak w wojnie propagandowej. Jest wiele armii, które z kobietami w ogóle nie walczą. Z przyczyn religijnych. Jeżeli nasza tajna broń rozwinie skrzydła i ruszy na wroga, to biada jemu! Bo zupa była za slona, a sałatka w kubeczku za zimna!