Idąc na wybory musimy nie tylko uzbroić się w cierpliwość (przy dużej frekwencji odstać swoje w kolejce), ale także skupić uwagę, (aby nie pomylić kandydata) oraz uzbroić się we własny długopis.
Jak bowiem donoszą kręgi zbliżone do kręgów pilnujących, aby wybory nie były sfałszowane, pojawiły się na rynku długopisy, które same wybierają, kogo należy skreślić. Zależy to od tego w czyich znajdą się rękach. A jak od dawna wiadomo są kręgi, które mają bardzo długie ręce i powszechnie wiadomo, kto i co, za tymi rękami stoi.
Testy przeprowadzone przez wspomniane kręgi potwierdziły, że tusz znajdujący się w niektórych, specjalnie do tego przygotowanych (wiadomo gdzie) długopisach znika po kilku godzinach od ich użycia. Do tej pory długopisy takie były używane przez służby specjalne i osoby przez te służby wybierane i popierane do podpisywania różnego rodzaju umów i zobowiązań służących tym służbom. Były to bowiem długopisy służbowe tych służb. Teraz zamiast służyć społeczeństwu do podpisywania np. umów kredytowych z bankami, mogą zostać wykorzystane do wypaczenia wyników wyborów, a to jest niewybaczalne, chyba, że taki wynik zadowala niezadowolonych.
Dlatego idąc do lokalu wyborczego, lub jakiegokolwiek innego lokalu, najlepiej wziąć wszystko ze sobą. Zgodnie ze starą zasadą, że kto ze sobą nosi…ten się nie prosi. Nie dotyczy to rzecz jasna macior. Dosłownie, bez skrótów i podtekstów.