Dawno, dawno temu gdzieś za 7 lasami żyły sobie dinozaury i mówiły, że jest „trochę za ciepło, i żeby nie żreć tyle lasów tropikalnych, i żeby…” i jak pieprznął meteoryt, to takie chmury powstały, że nastała epoka lodowcowa i wszystko zdechło… Minęły miliony lat i w listopadzie 2015 r. w Paryżu zebrała się „jelita świata” żeby nie dopuścić do podniesienia średniej temperatury o 2 stopnie. 150 prezydentów w jednakowych granatowych garniturach ( w ekomundurkach uczniowskich?) i dwie kobiety w podobnych śliwkowych sukienkach. Merkel i Szydło.
Być może to będzie jedyny dorobek szczytu K. w Paryżu – „Nasza prawie jak wasza”. Nam się wydaje, że za pieniądze wydane na szczyt, a zwłaszcza na ochronę tylu półgłówków/głów (niepotrzebne skreślić)można by zbudować ekologiczną elektrownię, albo giga-chłodziarkę, żeby ochłodzić klimat o te nieszczęsne 2 stopnie. Uzgodniony plan na najbliższe 20 lat będzie o tyle utopijny, że w tym czasie zaplanowano kilka „końców świata”. Meteoryt, asteroida, albo bomba. Człowiek to jedyny gatunek, który potrafi sam się zniszczyć. To jedyna istota, która wytnie ostatnie drzewo, zrobi z niego papier i napisze na nim: „ratujcie drzewa!” – Szczyt K.
Od poprzedniego szczytu (kilka lat) wielu świadomych obywateli stosuje codziennie ekozalecenia: nie kąpie się w wannie, odłącza Ładowarki, zakupy robi w biodegrdowalnych opakowaniach, wyłącza silnik na światłach, sika pod prysznicem, ugania się za ekogroszkiem… Czyli konsekwentnie zajmuje się pierdołami, żeby „o te 2 stopnie się nie ociepliło, bo ocean zaleje wyspy Oceanii i część Indonezji”. I w ramach współpracy globalnej – młoty w Indonezji spaliły tego lata więcej lasów tropikalnych niż w całym ubiegłym wieku i przy okazji zadymiły pół świata.
A my jak już zlikwidujemy kopalnie, to – tak się ociepli, że wszyscy zamieszkamy koło Pustyni Błędowskiej, a w miejsce kopalń powstaną plantacje bananów. Będziemy Republiką Bananową.