Stwierdzenie zawarte w tytule jest już chyba naszą cechą narodową. Można podać wiele przykładów ją potwierdzających. Nie chodzi tu o zwykłe cwaniactwo, ale umiejętność znalezienia się w każdej sytuacji i wykorzystanie nadążających się okazji. W tym podobno jesteśmy mistrzami.
Chociaż czasy dla biznesu są podobno ciężkie, niektórzy pracodawcy postanowili wypłacić pracownikom premię za ubiegły rok. Jak się dowiedział nieoficjalnie, poufnie i przez przypadek reporter Wtyczki, niektórzy pracownicy odmówili pobrania premii. Mało tego, wyrazili życzenie, aby zmniejszyć im pensję o 100, 200, a nawet 300 zł. O co chodzi? O średni dochód w rodzinie! Jedna, dwie, lub trzy stówki mniej na etacie, mogą dać w efekcie (500-100, 500-200, czy 500-300) 400, 300 lub 200 zł więcej w domowym budżecie.
Wszystko zgodnie z prawem. Można? To czemu nie! Wychodzi na to, że problem tych rodzin, które przekraczają nieznacznie (lub nawet znacznie) próg 800 złotych, zostanie szybko, dzięki przedsiębiorczości rodaków, rozwiązany. Nie ma mocnych!
Wyobraźmy sobie firmę zatrudniającą 100 osób. Oszczędności pracodawcy, przy takim myśleniu to 20, 30 a nawet 40 tys. złotych. To można sobie wkalkulować już przy zatrudnianiu. Pracodawca zadowolony, bo mniej płaci, pracownik zadowolony, bo więcej zarabia. I o to chodzi w biznesie.
Niedługo powinny pojawić się ogłoszenia w prasie: „Płacimy mniej, abyś więcej zarobił”, albo „Dostosujemy Twoją płacę do Twoich potrzeb”, lub też „Tylko w naszej firmie będziesz miał więcej, zarabiając mniej”. Niestety pomysł ten nie dotyczy wszystkich pracowników. Preferuje ludzi młodych o niezbyt wysokich zarobkach i dotyczy ich pierwszego dziecka. Ale właśnie w tym wieku, każdy grosz się przyda.
Z niecierpliwością czekamy na to, co wymyślą nasi rodacy w sprawie nowych przepisów dotyczących dodatków socjalnych dla emigrantów w Wielkiej Brytanii i pozostałych krajach Unii Europejskiej. Jak tak dalej pójdzie, to będą nas brać w tych sprawach na konsultantów.