Mea culpa

beata szydloPrzyszła pani premier (jak na razie wszystko na to wskazuje włącznie z prezesem) Beata Szydło dała dobry przykład i zrzekła się immunitetu, żeby zapłacić mandat za przekroczenie szybkości. Gdyby tego nie zrobiła, zgodnie z obowiązującym prawem nie mogłaby zapłacić. 200 zł i 4 punkty karne. Obszar niezabudowany, ograniczenie do 70 km/h zostało przekroczone o 27 km. Co prawda wykroczenie miało miejsce 31 maja tego roku, ale dopiero teraz wniosek z Prokuratury Generalnej trafił do Sejmu. Lepiej późno niż wcale. Pani Beata uznała swoją winę i nic nie kombinowała. 200 zł to nie jest w końcu jakaś wygórowana kwota dla posłanki, a te cztery punkty można potraktować jako kolejny wzrost notowań. Nawet notowań popularności. Okazało się, że i przyszłej pani premier może przydarzyć się coś, co może się przydarzyć każdemu, normalnemu, przeciętnemu kierowcy w naszym kraju. Specjaliści od PR na pewno zrobią z tego użytek.

Z tym dobrym przykładem to zależy, z której strony się na to spojrzy. Samodzielne zrzeczenie się immunitetu, to jednak wśród posłów rzadkość, ale wykroczenie jednak było. A to już nie jest dobry przykład. Kampania wyborcza w toku, więc podróży po kraju jeszcze sporo i jak się nie zdejmie nogi z gazu, to historia może się powtórzyć. I to nie jeden raz.
Ewa Kopacz nie ma takich problemów (chociaż ze względu na wspomniany PR być może tego żałuje), bo ma przecież służbowego kierowcę i do tego ochronę BOR-u. Jeździ więc (a właściwie jest wożona) z jaką chce prędkością. Za jakiś czas rolę mogą jednak się odwrócić i może w niedalekiej przyszłości, to obecna pani premier będzie musiała zwracać baczniejszą uwagę na ograniczenia prędkości. Żaden PR nie będzie jej już do niczego potrzebny.

To też Ci się powinno spodobać...