Rodzinna niedziela

84de2295ff7999e89b5ca097501efe05_fbPo wielu latach, kiedy to wspólne, rodzinne spędzanie czasu w niedzielę polegało na bezsensownym łażeniu po galeriach handlowych i marketach, przyszedł wreszcie czas na zmianę. Dobrą zmianę.

Zamiast spacerów między sklepowymi półkami, można pójść na spacer do parku (jeżeli pogoda na to pozwala), na lody do cukierni, zajrzeć do kwiaciarni, dyżurnej apteki lub do sklepu z pamiątkami. Można też zabawić się w rekreacyjna grę terenową, informując Państwową Inspekcję Pracy, które sklepy nie zastosowały się do zakazu handlu w niedzielę. W przyszłości może to nawet zaowocować pracą na nieźle płatnym etacie.

Właściciele mniejszych sklepów (zatrudniający jednego, dwóch pracowników), którzy do tej pory mogli w niedzielę np. pójść z rodziną do kina, albo pograć sobie w tenisa, mogą stanąć sami (lub z rodziną) za ladą i zobaczyć na własnej oczy, jak ciężko jest być sprzedawcą. Nawet we własnym sklepie. Wynikają z tego także inne korzyści. Pracownicy mają wolne, więc nie trzeba im płacić (to już ich sprawa, gdzie sobie dorobią), a takie wspólne, rodzinne spędzanie czasu w sklepie umacnia więzi rodzinne. Do niedawna jako konsumenci, teraz w roli sprzedawców. Ma to również walory poznawcze. Jaki towar, w jakiej cenie, na jakiej półce? Starsze dzieci mogą zająć się sprawdzaniem terminów ważności, a młodsze segregowaniem produktów.

Zamknięte sklepy wielkopowierzchniowe, gdzie w niedzielę zatrudniali się studenci, spowodują, że będą oni mogli spokojnie pójść do biblioteki, przeczytać zaległą lekturę, powtórzyć przerobiony materiał, czyli lepiej przygotować się do zajęć.

Jeżeli ktoś nie ma własnego sklepu, nie jest studentem i nie interesują go niedzielne zakupy, może sobie pójść (sam lub z rodziną) do kina, pubu, kawiarni lub restauracji…gdzie pracują ludzie nie mający rodzin.

To też Ci się powinno spodobać...