Plusy dodatnie, plusy ujemne

Lotem błyskawicy, niczym tajemnica Poliszynela, obiegła jak kraj długi i szeroki informacja o możliwości ujemnego oprocentowania lokat bankowych. I chociaż KNF dementuje te pogłoski…niesmak pozostał. A jak wiadomo, w każdym niesmaku jest ziarenko prawdy. Ziarnko do ziarnka i zbierze się miarka. Już nie raz bywało, że miarka się przebrała i okazywało się, że prawda w oczy kole.

Każdy bank ma przecież swoje wydatki, co nie znaczy, że musi je pokrywać ze swoich zysków. Bank to nie spiżarnia, ani przechowalnia bagażu, czy nadwyżek finansowych klientów. Ktoś to musi zaksięgować, policzyć, sprawdzić i pilnować. A to kosztuje. Pensja prezesa takiego banku, nie bierze się z sufitu i też ją trzeba waloryzować, bo przecież jest inflacja. Na oprocentowanie lokat bankowych praktycznie już nic nie zostaje. Więc jak ktoś się upiera i chce koniecznie składować w bankach swoje pieniądze, powinien się liczyć z konsekwencjami takiego kroku. Przechowywanie opon też kosztuje.

Oczywiście, znajdą się cwaniaki, którzy z sobie tylko wiadomych samolubnych pobudek, wsadzą szmal do słoików i zakopią gdzieś w ogródku, lub zatopią w przydomowym basenie. A jak ktoś mieszka w bloku? Możliwości ma ograniczone. Balkon, piekarnik, zmywarka? A może półka z książkami lub barek? Jedno nie wyklucza drugiego. Że też jeszcze nikt nie wpadł na pomysł ujemnego oprocentowania kredytów.

To też Ci się powinno spodobać...