Według badań opinii stan wojenny cieszył się największym powodzeniem wśród drukarzy kartek na reglamentowane produkty. Nigdy nie było nam tak dobrze! W końcu czuliśmy się potrzebni, wiedzieliśmy, że nasza praca jest potrzebna, ludzie uwielbiali to, co zrobiliśmy, każdy chciał mieć nasze kartki. Niektórzy kolekcjonerzy lubili się kartkami wymieniać, kwitło kolekcjonerstwo. A dziś? Panie, szkoda gadać.
Stan Wojenny z rozrzewnieniem wspominają również prowadzący dziennik telewizyjny „zawsze chciałem być żołnierzem, ale skolioza, platfus i wzrok nie taki. Całą podstawówkę mnie koledzy przezywali „brylok”. Na stawce, mimo moich protestów, dostałem kategorię D. Dopiero w 81 generał spełnił moje dziecięce marzenia i w końcu mogłem występować w mundurze. I z ludzi w okularach nikt już nie mógł się śmiać. Cudowne czasy…”
Sam Jaruzelski w swojej ostatniej książce napisał, że społeczeństwo poparło wprowadzenie stanu wojennego, a jego wprowadzenie wyszło naprzeciw oczekiwaniom społeczeństwa. (za Polskim Radiem).
Przypomnijmy zatem, jakim to oczekiwaniom wyszedł na przeciw generał.
Po wprowadzeniu stanu wojennego podwyżki cen żywności poszybowały średnio o 241 procent, podwyżki cen opału i energii wzrosły średnio o 171 procent. Szpitalom zablokowano dostęp do krwi. Reglamentowano właściwie wszystkie towary – np. 1 para obuwia przypadała na osobę na rok, każdy mógł nabyć kostkę mydła na 2 miesiące, młode małżeństwa zaś kupna obrączek – a jakże – reglamentowanych mogły dokonać po okazaniu … aktu małżeństwa. Wprowadzono również tak upragnioną godzinę policyjną. W 1982 , po wprowadzeniu tych wszystkich jakże oczekiwanych udogodnień, wydłużono czasu pracy. To były czasy…
………………………………………………………………….
Czasem bywa jakoś tak dziwnie, że czym straszniej, tym śmieszniej (nie na darmo jedną z najzabawniejszych komedii w historii kinematografii jest Dyktator). Aparatowi represji zawdzięczamy więc pomarańczową alternatywę, kabarety, które wspominamy do dziś, i całą masę kawałów. Niektóre po latach doczekały się drugiego żywota. Przypomnijmy kilka z nich…