Z ciekawą propozycją wystąpił jeden z wrocławskich racjonalizatorów. Po ostatniej kompromitacji tamtejszych policjantów, wpadł na pomysł, aby zamiast kluczyków do kajdanek zastosować specjalne hasło.
Powinno one zawierać nazwisko i stopień służbowy właściciela. Uniknie się w ten sposób pomyłek a zyska to, że każda para kajdanek zostanie przypisana do konkretnego policjanta.
Będzie więc mógł w wolnych chwilach poćwiczyć zamykanie i otwieranie kajdanek.
Hasło takie powinno być również zapisane w jakimś centralnym rejestrze, żeby w razie zapomnienia można je było łatwo odzyskać np. drogą telefoniczną.
Zmniejszy to znacznie koszty interwencji, gdyż nie trzeba będzie wzywać straży pożarnej, tak jak w przypadku zgubienia kluczyków od tradycyjnych kajdanek.
Niestety minęły już te czasy, kiedy byle recydywista potrafił sam otworzyć kajdanki za pomocą spinki do włosów lub agrafki. Dzisiaj ta sztuka udaje się zaledwie kilku iluzjonistom na świecie. Ale takich asów nasza policja niestety nie zatrudnia.