Udana akcja pozostawienia na stanowiska prezydenta Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz,
mocno podbudowała nastroje w Platformie Obywatelskiej. Tracąca w sondażach opinii społecznej partia rządząca ma poważny problem: jak wygrać kolejne wybory i utrzymać się przy władzy. Oczywiście w grę nie wchodzą rozwiązania siłowe – w końcu wszyscy uznajemy zasady demokracji. Co więc ekipa Tuska może zrobić, by nie oddać sterów państwa opozycji czyli PISowi?
Nasi redaktorzy przeanalizowali sytuację i wpadli na znakomity pomysł: trzeba powtórzyć metodologię sprawdzoną podczas referendum warszawskiego. Rozwiązanie jest nad wyraz proste.
Należy zorganizować wybory tak , by się odbyły, a jednocześnie nie odbyły, ze względu na niską frekwencję. Dlatego też najpierw – już teraz – należy uchwalić w Sejmie (dopóki rządzący mają większość parlamentarną) ustawę o minimum frekwencji wyborczej, dokładnie tak jak w referendum w stolicy. A w trakcie wyborów zadbać o o nieprzekroczenie tegoż minimum. No i termin wyborów trzeba tak zaplanować, by większość społeczeństwa była poza krajem. Na przykład podczas beatyfikacji Jana Pawła II. Można też ogłosić 3 dniowy strajk generalny z obowiązkową pikietą pod Urzędem Rady Ministrów, Urzędami Wojewódzkimi itd. Innym znakomitym rozwiązaniem jest wprowadzenie stanu wojennego na terytorium Polski i wszystkich naszych ambasad w świecie. Pozwoli to na wprowadzenie godziny policyjnej całodobowej i po sprawie. Na głównego konsultanta proponujemy generała Jaruzelskiego. W końcu na coś się przyda w wolnej Polsce! Ostatecznie można zaplombować wszystkie urny wyborcze ze względu na zagrożenie sfałszowania wyborów przez opozycję naturalnie.
Mamy też 100% skuteczną receptę na sukces wyborczy PIS, ale na razie czekamy na propozycję finansową z ich strony za wielce skuteczny pomysł.