Szef bez butów chodzi

lidlStare powiedzenie o szewcu nie nabrało co prawda ostatnio nowych znaczeń, ale na pewno poszerzyło się o kolejną grupę zawodową. Tu można trawestować słynny dialog z „Misia”.

  • A gdzie to się tobie stało?

  • Pod „Lidlem”

  • O…w mordę! W życiu już do „Lidla” nie pójdę.

Wszystko za sprawą (byłego już) miejskiego komendanta policji we Wrocławiu. Szef MSWiA Mariusz Błaszczak stwierdził, że były komendant sprzeniewierzył się zasadom etycznym. TVN24.pl dowiedział się (jak zawsze) nieoficjalnie, że były komendant świętował m.in. razem z komendantem wojewódzkim policji spodziewane awanse zawodowe. Prawdopodobnie, a może to ewentualnie potwierdzić policyjne śledztwo, były komendant miejski miał za ciasne buty i je zdjął…bo go piły. Trudno natomiast zgodzić się co do złamania zasad etycznych, skoro nie świętował sam a zaprosił kolegów. Do tego kolegów z pracy. Policja twierdzi jednak co innego, że nie było żadnej alkoholowej imprezy z udziałem komendanta wojewódzkiego. Jeżeli to potwierdzi śledztwo, będzie to właśnie ewidentne złamanie zasad etycznych i potwierdzenie starej, sprawdzonej zasady, że picie w samotności kończy się z reguły fatalnie.

Były komendant nie miał na sobie munduru, więc był po robocie. Kto zabroni policjantowi w cywilu ganiać boso po trawniku przed „Lidlem” we Wrocławiu? Okazuje się, że szef MSWiA. Policjant musi mieć zawsze na nogach buty i być trzeźwy jak przysłowiowy gwizdek. W tym przypadku gwizdek policyjny.

Nie wiadomo także, czy były komendant miejski straci w ogóle pracę w policji. Skoro ma taki zabawowy charakter, można go przecież przesunąć do działu produkcji konfetti.

To też Ci się powinno spodobać...