To naprawdę nie są jaja. Niektóre polskie miasta aby podratować budżet, zamierzają wprowadzić podatek za odprowadzanie wody po opadach. Takie opłaty pojawiły się po raz pierwszy parę lat temu m.in. w Koszalinie, Poznaniu i Bielsku-Białej. W lutym tego roku taką opłatę wprowadzić ma Bytom a w marcu Wrocław.
W następnej kolejności są: Warszawa, Kraków i Toruń, chociaż na razie, jak mówią miejscy urzędnicy, dokładnie obserwują. Co z tego wyniknie nie wiadomo, ale może by zrobić narodową ściepę i ściągnąć jakiegoś szamana, który zatrzyma opady deszczu i śniegu.
Znając jednak pomysłowość naszych urzędników w niedalekiej przyszłości będzie można spodziewać się podatku: od oddychania (w końcu wydalamy w ten sposób dwutlenek węgla), od słońca i opalenizny (obywatel opalony jest mniej widoczny po zmroku), od mrozu (kiedy jest zimno wolniej pracujemy), od przechodzenia przez ulicę przy sygnalizacji świetlnej (zwiększa się zużycie prądu), od płaczu (człowiek smutny destrukcyjnie wpływa na otoczenie) oraz podatek…od głupoty. Ten ostatni wydajnie zwiększyłby zasobność miejskiej kasy i co ważne, ogromny wpływ na tę wysokość mieliby sami urzędnicy.
……………………………………………………………………………….
Pomysłodawcom polecamy obejrzenie hiszpańskiego filmu „Nawet deszcz”.
Wam drodzy czytelnicy piosenkę na dziś. Jak zwykle do wyboru :
lub