Telemarketer

aaaDruga tura wyborów będzie rozstrzygnięta dopiero 24 maja, ale jeden z kandydatów już testuje szanse i możliwości nowej pracy. Równie ciekawej i dającej szerokie możliwości działania w kolektywie.

Prezydent to zawód (jakby na to nie patrzeć) jak każdy inny, no…może nie dla każdego i na pewno nieźle płatny. Ma jednak jedną, zasadniczą wadę. Nie jest to profesja na całe życie. Przynajmniej w naszym kraju. Być może właśnie dlatego Bronisław Komorowski postanowił sprawdzić się w nowej roli i w warszawskim biurze swojego sztabu zasiadł za służbowym telefonem.

Ponieważ jako początkujący marketer (brak umiejętności) i urzędujący prezydent (w końcu nie wypada) nie mógł w pełni i profesjonalnie zająć się marketingową robotą, zaczął od wprawek, tzn. akcji „Telefon do przyjaciela”. Prosił swoich rozmówców o udział w wyborach oddanie na niego głosu.

Na tym się jednak nie skończyło. Pan prezydent, widocznie zachęcony pierwszymi telefonicznymi sukcesami, prosił aby osoby, które go popierają wykonały jak najwięcej telefonów, pisały sms-y i maile do znajomych, z prośbą by wzięli udział w II turze wyborów, przekazali apel dalej i zagłosowali na urzędującego prezydenta.

Wszystko niby fajnie, ale w ten sposób wpędza się ludzi w koszty i nabija kabzę operatorom sieci komórkowych. Nie wszyscy mają darmowe rozmowy. Oficjalnie nie wiadomo też, która sieć popiera jakiego kandydata. Kolejna afera wisi w powietrzu!

To też Ci się powinno spodobać...