Nie ma mocnych

W kultowej scenie, kultowego filmu „Nie ma mocnych” pada kultowe zdanie: „Toż jakby on całkiem nie pił, to by raz dwa na wsi się zmarnował, jako mechanizator żadnego by poważania nie miał, choć troszkę”.
Nie od dziś wiadomo, do tego regulują to odpowiednie przepisy, że nie wolno jeździć samochodem po alkoholu. Oczywiście jako kierowca, bo pasażerowi (niektórzy twierdzą, że, bogatemu i posłowi) nikt tego nie zabroni.
Wiadomo też, że aby jeździć samochodem, trzeba mieć prawo jazdy. I tu niby koło się zamyka, ale tylko pozornie. Bo jak ktoś nie ma prawa jazdy, to nie może jeździć samochodem. Obojętnie, czy jest trzeźwy, czy pijany. I nie ma tu znaczenia, czy nie ma prawa jazdy, bo nigdy nie miał, czy że mu je zabrali, bo jeździł po pijaku. Nie ma znaczenia, ale nie dla wszystkich. Nawet dla tych, których już nie chroni immunitet. Przyzwyczajenia pozostają. Jakim trzeba czuć się kozakiem i zarazem fajtłapą, aby po kolizji (i jeździe bez prawa jazdy) dać się po paru godzinach złapać ponownie? W obu przypadkach kierowca (ten sam) był trzeźwy. Więc jaki problem? Po co trzeźwemu prawo jazdy?
A jak sprawy się mają, kiedy zostałby zatrzymany pijany funkcjonariusz drogówki, który sam łapie kierowców jeżdżących po pijanemu? Rzecz prawie niewiarygodna. Podobnie jak byli pracownicy ministerstwa finansów ścigający mafie Vatowskie, sami oszukujący na Vacie. Podobno jest to łatwiejsze niż napadanie na banki.

To też Ci się powinno spodobać...