Ballada socjologiczna ( cz. 8 )

Samotność pożądana…

Wiedziałem, że prędzej czy później nadejdzie dzień nieco dołujący. Nie, nie z powodu książki profesora Łęckiego, głównej bohaterki mojej eskapady na bezludną wyspę. A że „Pre-teksty i kon-teksty” mogą irytować, a nawet wkurzać, cóż…nie żyjemy w świecie harmonii i powszechnej zgody. I dobrze. Różnice są piękne, jednak nie wszystkie!

Odmiennościami wypełniona jest samotność. Inna w wśród ludzi bliskich i pod wieloma względami odległych. Inna w tramwaju i na klatce schodowej wieżowca. Inna na obczyźnie i wśród przyjaciół, czy niby przyjaciół. Inna długodystansowca, jeszcze inna człowieka sceny, estrady. Jeszcze inna w przytułku dla dziecka, domu spokojnej starości (kto, kurwa wymyślił tę nazwę?!) i ochronce dla bezdomnych zwierząt. Ale w swojej samotności nie są opuszczone. Nazbyt często łączy je przerażający ból samotności właśnie.

A co z samotnością pisarza, dziennikarza. Czy wyziera z dzieła Łęckiego? Wertuję strony książki

w poszukiwaniu odpowiedzi. Literaci wszelkiej maści potrzebują chwil odosobnienia, jak przysłowiowego powietrza, czy szklaneczki szkockiej (nie jestem w stanie pisać przy amerykańskiej „kukurydzy”). Skupienie wymaga warunków koncentracji. To nie musi być cisza. To może być Bach, acid, jazz, blues itd. Okazuje się, że samotność można rozpatrywać w kategoriach przywileju, luksusu, prezentu. Samotność pożądana.

Gdzieś tam tysiące mil od mojej wyspy, świat tętni. Żyje, umiera, walczy, tańczy, rodzi, zbiera, sieje, powtarza odwieczne rytuały. Planeta, na której nieustannie rodzi się samotność. Przy łóżku często czeka Biblia, nawet przy łóżku hotelowym. Ja mam zaledwie i aż „Pre-teksty i kon-teksty.

W obu mnogość wskazówek i metaforycznych przypowieści. Do następnej butelki wrzucę list z uśmiechem… CDN

Robert Milord Kowalski

To też Ci się powinno spodobać...