Ależ mamy fart! Co się w Falun skoczkom nie udało, to w Holywood filmowcy nadrobili. Papież, Tusk, Pawlikowski (może zła kolejność?) rozsławili imię naszej ziemi. Tej ziemi. Premier Kopaczka … przepraszam premierka Kopacz ze zsiniałymi od trzymania kciukami – cieszy się. Prezydent Komorowski włącza „Idę” do kampanii. Wznieśmy toast za sukces Brytyjskiego reżysera!!! Brawo.
Jak powiedział Pawlikowski podczas Gali Oskarowej (przekrzykując muzykę, którą organizatorzy chcieli skrócić jego wystapienie) – to „nie jest film o Holokauście”. Mamy nadzieję, że wreszcie dotrze do opinii publicznej na świecie, że Polacy już nie są antysemitami. Może niektórzy tacy byli, ale dawno. Podobnie jak w innych krajach Europy. Ale MY potrafimy o tym mówić (kręcić filmy) i przepraszać za Jedwabne. Szkoda tylko, że przemawiając do elity świata Pawlikowski potwierdził i utrwalił stereotyp Polaka-pijaka. „Moi przyjaciele w Polsce już są pijani!” Owszem, ale po co się tym publicznie chwalić. Obie Agaty – wspaniałe aktorki, o Oskarze dowiedziały się na korytarzu Teatru Kodaka,. Bo „poszły na wino”. Których przyjaciół Pawlikowski miał na myśli? Różnica czasu spowodowała, że transmisja była rankiem z niedzieli na poniedziałek i np. protestujący rolnicy z „zielonego miasteczka” w W-wie smacznie spali w absolutnej trzeźwości. Dobrze, że dodał coś o „mocnej głowie” Polaków. Naprawdę trzeba mieć łeb, żeby pochodzić z tego kraju i osiągać miedzynarodowe sukcesy. W końcu my Polacy mamy jedno marzenie: „nie pić”. Ale czym byłoby życie bez marzeń?