Załóżmy, że pewien dobrze prosperujący koncern samochodowy (nazwijmy go dla niepoznaki TOYDIOTA) dostaje w lipcu polecenie rządowe i polityczne – aby od pierwszego września we wszystkich salonach sprzedaży wymienił popularne, lubiane i niezbyt drogie modele samochodów na inne, nieznane, droższe i raczej nielubiane. Powodem decyzji (wbrew zasadom ekonomii) jest „ekologia i ochrona zdrowia”. Te nowe modele są zdrowsze, ale w ogóle nierozreklamowane i na oko przeciętnego klienta – brzydsze.
Efekt: około października koncern ogłasza bankructwo. Syndyk wyprzedaje przecenione Eko-modele, a w opuszczonych przez TOYDIOTĘ autosalonach, drobni dealerzy sprzedają licznym chętnym klientom – te „stare” modele. Może nieekologiczne i niezdrowe, ale lubiane i kupowane z przyzwyczajenia. Z tym, że teraz te stare są droższe, bo apetyt (popyt) wzrósł – i jak zawsze, gdy coś zostaje tzw. „owocem zakazanym” – jest droższe.
Eksperyment opisują ekonomiści, powstają doktoraty, a Balcerowicz (zwolennik wolnego rynku) habilituje się kolejny raz, albo zostaje powołany na Prezesa TOYDIOTY, żeby ratować koncern. W opowiedzianej historii wszelkie podobieństwo jest przypadkowe i zmyślone.
Natomiast to, co we wrześniu 2015 roku (z ekonomicznego punktu widzenia) wydarzyło się w polskich szkołach ze szkolnymi sklepikami jest przykładem zaplanowanej akcji mającej na celu zniszczenie sektora gospodarki. My nie potrzebujemy sankcji Putina. Sami potrafimy doprowadzić do bankructwa drobnych sklepikarzy i producentów żywności. Prawdopodobnie ok. 60% szkolnych sklepików padnie we wrześniu. Reszta do świąt. Tak musiało być, bo polityka ingeruje w rynek, a bez kilkuletniej konsekwentnej akcji reklamowej nie zmieni się nawyków i przyzwyczajeń dziatwy szkolnej. Od 1.09 zrobiono tylko dziadów ze sklepikarzy. Autor eksperymentu, który stoi za rozporządzeniem w sprawie „zdrowej żywności w sklepach szkolnych” – mózg Min. Edukacji – ukrywa się pod pseudonimem TOYDIOTA.
Mimo wszystko 40% polskich nastolatków optymistycznie patrzy w przyszłość. Pozostałe 60% nie ma pieniędzy na dopalacze.