Od piątku weszła prawdopodobnie w życie nowa (wcześniej nie zapowiadana) ustawa o ruchu i prawie drogowym. Zgodnie z nią, po każdym incydencie na pasie ruchu (np. pęknięcie opony, błotnika, szyby itp.) odpowiedni odcinek drogi będzie zamykany na czas oględzin, oraz na czas oględzin po oględzinach, albo w ogóle do skutku.
Do tej pory takie procedury były stosowane po wypadkach, ale raczej nie po stłuczkach. Teraz chyba to ulegnie zmianie, bo wszystko trzeba dokładnie wyjaśniać. Każdy obywatel naszego kraju przecież ma do tego prawo. Każdy, bez wyjątku.
Zostaną pewnie powołane do tego celu odpowiednie służby, które będą przeglądały centymetr po centymetrze, każdy kawałek asfaltu, pobocza lub drogi.
Mają też się pojawić kontrole i patrole prewencyjne, zwłaszcza w okresie letnim i zimowym, kiedy wielu rodaków jeździ albo nad morze, albo w góry. Jakby nie mieli już nic innego do roboty. I nie jest to żadna aluzja do pana prezydenta, który haruje od poniedziałku do czwartku i ma prawo na weekend pojechać sobie na narty. Nawet co tydzień. Nikt tego panu prezydentowi nie zabroni. Zwłaszcza, że to są wizyty w polskich kurortach, gdzie pan prezydent spotyka się z rodakami. Więc można powiedzieć, że nie wypoczywa, a pracuje.
A jak się tak jeździ co tydzień, to nawet najlepsze opony się zużywają. Trzeba więc wziąć dodatkową przyczepę z oponami i częściej zmieniać, bo przecież nie od dziś wiadomo, że najważniejsza jest dobra zmiana.