Wczoraj odszedł Wacław Havel, wielki polityk, człowiek pióra, a może po prostu wypadałoby napisać – człowiek. Postać nietuzinkowa – symbol walki i niezłomności, który sam o sobie pisał, że w czasie prezydentury, w każdy wtorek miewał problemy z żołądkiem na tle nerwowym, gdyż w środę z rana odbywały się spotkania z premierem Klausem. Smakosz życia. Na pierwsze, historyczne spotkanie opozycjonistów polskich i czechosłowackich, które odbyło się w górach na granicy polsko-czechosłowackiej, nie zapomniał o przyniesieniu piwa i wódki. Trudno bez patosu pisać o osobach tego formatu, a patosu Havel nie znosił jak niczego innego. Dlatego może lepiej kupmy sobie piwo, nalejmy sobie do szklanek i pamiętając, na czym Mu zależało, pomyślmy o kimś dobrze. Tak po prostu. Havel na pewno by się z tego ucieszył.
Co? To! To? No!
- Następny post Niespodziewany gość
- Poprzedni post Komentarze do wydarzeń, które się zdarzyły mając miejsce
- alkohol ameryka arłukowicz biedroń donald euro2012 jarek jarosław ka kaczyński kara śmierci komorowski kopacz kościół lato mistrzostwa mistrzostwa europy napieralski news obama olimpiada palikot pis po polityka pzpn rydzyk rząd sikorski sld sport społeczeństwo tomaszewski tusk wiadomości z drugiej ręki wybory ziobro śmieszne
TV KRAM
Śpiewające selfie - światowa prapremiera!!!
Kolegium redakcyjne
Skecz "odchudzanie"