To ty palisz?

Policja w Gliwicach przyłapa-ła wikarego na kurzeniu z ministrantami. Nie chodziło bynajmniej o kurzenie w miejscach publicznych, ale o kurzenie marihuany. A to jak wiadomo podchodzi pod paragraf. Prokurator przedstawił się i przedstawił wikaremu zarzut posiadania środków odurzających oraz udzielania ich osobom małoletnim, jakimi bez wątpienia są ministranci, zwłaszcza młodzi.
Wikary tak się przestraszył, że od razu przyznał się do winy. Jak to mówią w branży „mea culpa”. Niestety szczere przyznanie się do winy i ewentualna spowiedź wraz z pokutą nie wystarczyły. Za karę, decyzją kurii nie będzie więcej uczył religii w szkole. Poza tym grozi mu kara do 8 lat pozbawienia wolności. Dostał także dozór policyjny.
Gdyby zamiast kurzenia marihuany z ministrantami, padło na niego podejrzenie molestowania, nie groziłoby mu więzienie, a tylko zmiana parafii. Nawet wspólne picie wina, piwa lub wódki byłoby łagodniejsze w skutkach. A tak, za kilka machów, może być kilka lat.
Tu przypomina się stary śląski dowcip (tekst bez zbytniego wysilania się na gwarę, żeby był bardziej zrozumiały i cenzuralny): Hela, kaj żeś jest? Jo w piwnicy! A co tam robisz? Bzykom się! A to dobrze, bo jo żech myśloł, co ty kurzysz cygarety!!!

To też Ci się powinno spodobać...