Drożdżówki wróciły do szkół

6fb9823049ede3e2f6f9fe15afc8e61d,640,0,0,0Trzeba było aż interwencji ministra/ministry edukacji, aby popularne drożdżowe bułeczki z kruszonką wróciły do szkolnych sklepików. Był to już ostatni dzwonek, bo jak grzyby po deszczu i kleszcze po grzybach, tu i ówdzie zaczęło pojawiać się w szkołach kulinarne podziemie.

Dzieci i młodzież przyzwyczajone przez lata do hamburgerów, zapiekanek, pizzy, chipsów, chrupek, batoników, czekoladek, cukierków i coli, nie są w stanie przestawić się od razu na zdrową żywność, bez soli i cukru. Śniadanie a’la Adam Małysz, czyli bułka (zwykła, najlepiej bez drożdży i pszennej mąki) z bananem, wśród naszych nastolatków kariery raczej nie zrobi.
Dlatego jak się dowiedział reporter Wtyczki w wielu szkołach kwitnie pokątny handel chipsami i krakersami. Po lekcjach organizowane potajemne spotkania, na których zamiast popularnych kiedyś używek serwuje się zakazaną, niezdrową żywność. Siła przyzwyczajenia bierze jednak górę. W szkole jemy zdrowo, po szkole wręcz przeciwnie. Trzeba przecież jakoś odreagować.
Coraz bardziej popularne są też hamburgerowo – chipsowe dyskoteki, na których zamiast tańca preferuje się jedzenie fast foodów zarówno indywidualnie, parami, jak i w większych grupach.
Jedynym racjonalnym rozwiązaniem wydaje się być wprowadzenie na początek osobnych klas, a w przyszłości szkół, dla mięsożerców, fast foodowiczów, wegetarian itp. Ale zaraz pewnie będzie słychać głosy o kulinarnej dyskryminacji.

To też Ci się powinno spodobać...