Podczas kolejnych wyborów może dojść do nieoczekiwanej i dość rewolucyjnej zmiany, oczywiście dobrej zmiany, w ordynacji wyborczej. Prawdopodobnie nie trzeba będzie osobiście pojawić się w lokalu wyborczym, aby oddać głos.
Nie wiadomo jeszcze czy osoba, którą poprosimy (lub sama podejmie taką decyzję), aby za nas zagłosowała, będzie musiała pokazać nasz dowód osobisty lub jakiś inny dokument tożsamości. Być może wystarczy tylko to, że nasze nazwisko będzie figurowało na liście wyborców.
Zanim taki przepis wejdzie w życie, na razie jest testowany w sejmie, w różnych wariantach.
Reporter Wtyczki dowiedział się nieoficjalnie z kręgów zbliżonych do kręgów, że padła propozycja, aby jedna osoba mogła zagłosować za cały blok, osiedle lub nawet dzielnicę. Oszczędziłoby to kolejek w lokalu wyborczym, a także ułatwiło i przyspieszyło prace komisji wyborczych.
Najważniejszym argumentem za takim rozwiązaniem, jest zdecydowane zmniejszenie ryzyka fałszerstw i oszustw wyborczych. W końcu osoba, która oddaje głos za kogoś, dokładnie wie, na jakiego kandydata taki głos powinna oddać.
Z czasem może i powinno dojść do sytuacji, w której członkowie komisji wyborczej, którzy systematycznie uczestniczą w składzie jednej i tej samej komisji, przez co poznają dobrze preferencje wyborcze poszczególnych wyborców, będą oddawali głosy w ich imieniu.
Co prawda czasami takie przypadki miały już miejsce w przeszłości, ale jak pokazały ostatnie wydarzenia w naszym sejmie, zupełnie niepotrzebnie robiono z tego powodu problemy. Trzeba po prostu iść z duchem czasu.