Powrót do tradycji

stanwojenny_23Dawno, dawno temu, kiedy wojskiem dowodzili źli generałowie, powiązani z niesłusznymi służbami, których korzenie sięgały daleko poza granice naszego kraju, żołnierze służby zasadniczej musieli obowiązkowo oglądać dziennik telewizyjny. Chociaż programy telewizyjne były dwa, dziennik był tylko jeden, więc żadnego wyboru nie było.

Było to praktycznie jedyne źródło informacji o otaczającym jednostkę wojskową świecie, weryfikowane częściowo wiedzą zdobytą podczas przepustek i urlopów. Dlatego zarówno wiedza jak i morale żołnierzy nie zawsze były zadowalające, w zależności od tego, kto to wszystko weryfikował.
Czasy się zmieniły, ale stare przyzwyczajenia powracają. Obecny dowódca Garnizonu Warszawskiego, gen. Robert Głąb polecił swoim podwładnym, aby podstawowym źródłem informacji pozyskiwanych z mediów była dla żołnierzy Telewizja Publiczna.
Decyzja ze wszech miar słuszna. Zbyt dużo jest w naszej telewizji kanałów informacyjnych. Większość to kanały prywatne. Armia nie jest prywatna, tylko państwowa. To państwo łoży na jej utrzymanie. Żołnierze nie mogą mieć informacyjnego chaosu. Nie od dzisiaj wiadomo, że nawet prognoza pogody jest przedstawiana i komentowana różnie w poszczególnych mediach i dopiero życie ją weryfikuje. Poza tym, jak stwierdza stara żołnierska maksyma: wojsko nie jest od myślenia, a od wykonywania rozkazów. Klasyk mówi: „Praw fizyki Pan nie zmienisz i nie bądź pan głąb”. Wężykiem? A jak!!!

To też Ci się powinno spodobać...