Przyoszczędzić na wizycie

Wizyta głowy państwa kosztuje. Zwłaszcza kiedy z wizytą przyjeżdża prezydent USA. Liczy się każdy grosz i każdy cent. Może właśnie z tego powodu, aby nie nadwerężać kieszeni polskiego podatnika prezydent Biden przyjechał do Polski bez małżonki. Co prawda tłumaczenia były inne, ale jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo o co chodzi. Zwłaszcza, że kasy z Unii jeszcze nie dostaliśmy. Lepiej kupić czołg, niż nową sukienkę Pierwszej Damie.

Oszczędności poszły chyba jeszcze dalej. Z tego co było słychać, zaoszczędzono także na tłumaczu przemówienia prezydenta USA. Wyszło na to, że facet nie zna ani angielskiego, ani polskiego, i raczej sam nie rozumiał tego co, jak i o czym mówi. Pojawiły się nie tylko błędy językowe, pomyłki rzeczowe, nieodpowiednia dykcja i intonacja, ale także błędne odmiany wyrazów. Elektroniczny tłumacz byłby nie tylko sprawniejszy, ale przede wszystkim jeszcze tańszy. Wyszło, jak wyszło. Dobrze, że prezydent Biden tego nie słyszał, a jego doradcy, nawet jak słyszeli, to i tak niczego nie zrozumieli.

Na temat cateringu nic nie wiadomo, chociaż dobrze poinformowane źródła podają, że Prezydent Stanów Zjednoczonych na śniadanie zjada płatki owsiane lub tosty z masłem orzechowym. Nie unika też typowo amerykańskich dań typu fast food.

Joe Biden nie pali papierosów i unika alkoholu. Chociażby z tego powodu, raczej nikt nie wypije z nim brudzia i można zaoszczędzić na hotelowym barku.

To też Ci się powinno spodobać...