Przeżyj to sam

2To co niewiarygodne, często bywa prawdziwe. Tak było i tym razem. Pacjentka szpitala w Świeciu obudziła się podczas operacji, bo przestały działać leki znieczulające. Nie mogła jednak powiedzieć o tym lekarzom. Leki zwiotczające mięśnie działały bowiem nadal. W dalszym ciągu trwała też operacja.

W związku z tym, czuła każde ukłucie, kiedy ją zszywano. Zrobiono to po prostu na żywca. Całe szczęście, że zapamiętała rozmowy lekarzy podczas tej operacji, bo nikt by jej nie uwierzył. Kiedy następnego dnia przyszedł do niej psycholog, aby pomóc jej w tym traumatycznym przeżyciu usłyszała, że „powinna czuć się wyróżniona, bo to sytuacja jedna na milion”. Czyli zdarza się częściej niż trafienie szóstki w Lotto, ale rzadziej niż zastanie żony z kochankiem w łóżku. Albo odwrotnie. Szczególnie gdy ktoś jest kawalerem. Nie mylić z kawalerzystą lub kawalarzem.
Ciekawe, co podczas tej operacji robił anestezjolog, który powinien monitorować aparaturę i czuwać nad znieczuleniem pacjentki? Tu przypomina się stary dowcip, kiedy przed operacją anestezjolog pyta pacjenta, czy ma go znieczulić prywatnie, czy na fundusz. Kiedy słyszy, że na fundusz…zaczyna po cichu śpiewać: „ a…a…a…kotki dwa…szaro…bure…obydwa…”.
Może tak było i tym razem?

 

 

To też Ci się powinno spodobać...