Tylko jeden człowiek, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, polski europoseł Ryszard Czarnecki przewidział dokładnie co się stanie, jeżeli chodzi o wybór przewodniczącego Rady Europy. Był gotowy nawet się założyć, że te wybory wygra Polak. Mówił o tym od kilku dni i był tego pewien.
Co mogło pana europosła utwierdzić w tym przekonaniu? Może doświadczenie polityczne, bo przecież był już członkiem kilku partii i to czasami o skrajnych poglądach, jak chociażby ZCHN i Samoobrona. A może działalność w Parlamencie Europejskim, gdzie piastuje kolejną kadencję urząd wiceprzewodniczącego. Zapewne prze skromność nie chwali się swoimi osiągnięciami i tym, co dobrego (w przeciwieństwie do Donalda Tuska), jako wieloletni wiceprzewodniczący, zrobił i załatwił dla Polski.
Zapewne jako znawca unijnej polityki i bystry obserwator, nie mógł nie zauważyć kampanii prowadzonej przez polski rząd na rzecz reelekcji Donalda Tuska. Dziwne, że sam przewodniczący Tusk nie podziękował za to poparcie. Przez ostatni tydzień przedstawiciele rządu przy każdej okazji powtarzali, że Donald Tusk nic dla Polski nie wywalczył, niczego nie załatwił, nigdy Polski nie faworyzował. Powstał nawet specjalny film pokazujący brak zaangażowania Donalda Tuska w polskie sprawy. Lepszej reklamy nikt się nie mógł spodziewać. Wszystkie państwa Unii wybrały Donalda Tuska jednogłośnie (przeciwny był tylko polski rząd), bo przecież o takiego przewodniczącego Rady Europy wszystkim chodzi. Powinien być bezstronny i nie angażować się w faworyzowanie własnego kraju. Polski rząd ustami pani premier, na unijnym szczycie, po raz kolejny to potwierdził. Było to najlepsze z możliwych, choć niespodziewane poparcie dla Donalda Tuska. Ciekawe czy będzie potrafił to docenić?
